Blog

Kolorem przez świat

5 styczeń 2022
Kolorem przez świat

Ida Czajkowska, czyli @elomorelo, opowiada o swojej praktyce szycia, sentymencie do materiałów i o tym jaką rolę w jej życiu odgrywa kolor. Koniecznie sprawdźcie jej własny targ rękodzielniczy czyli jej profil na instagramie ☺

Możesz trochę opowiedzieć o początkach @elomorelo i w jaki sposób rozwinęła się twoja działalność?

Rozwinęła się z nudy i prośby mojej koleżanki, żebym uszyła dla jej chłopaka, a mojego przyjaciela, nerkę na urodziny. Tak powstała jedna z pierwszych, które nie były dla mnie. Wcześniej szyłam różne rzeczy dla siebie, uszyłam sobie torebkę, nerkę, podszywałam spodnie, a moja mama wspomina, że jak ktoś obok mnie szył, to od zawsze się przysiadałam i podpatrywałam co się tam dzieje. Fascynowało mnie to, że można siedzieć i po prostu tworzyć rzeczy z materiałów- takie jakie się chce. 

Projekt elomorelo w tej wersji, która jest widoczna teraz, rozwinął się podczas mojego roku przerwy od studiów. Uszyłam kilka żabek - przenośnych kieszeni - wrzuciłam na fb i spotkałam się z bardzo szerokim gronem wsparcia. To popchnęło mnie to ciągnięcia projektu dalej. Uszyłam kilka pierwszych nerek- od razu je sprzedałam, co znów podbiło moje twórcze ego ;) w marcu – przyszła pandemia, co napędziło moją twórczość ogromnie. Siedziałam na działce z przyjaciółkami, miałam maszynę i zaczęłam szyć paszcze-nerki na zamówienie. Zamówień spływało do mnie tyle, że nie wiedziałam momentami za co się złapać. Było to bardzo dobre i miłe - dawało swego rodzaju nadzieję i dużo satysfakcji pomimo totalnie zwariowanego wtedy świata. 

Po za tym, mam wrażenie, że było to moje marzenie od zawsze, żeby robić coś twórczego i móc sprzedawać to na „targach” rękodzielniczych - tak, w pandemii, zaczął funkcjonować instagram według mnie. 

Czy od samego początku wiedziałaś, że będziesz korzystać z wtórnych materiałów?

Tak wyszło, bo moja mama i moje dwie babcie szyją od zawsze. Z tego powodu materiałów w domu było od groma – zaczęłam po prostu korzystać z tego co znalazłam na strychu u mnie w domu oraz z tego co kryły babcine pawlacze. Po za tym, nie wiedziałam gdzie kupuje się materiały i jak się ich szuka, a w secondhandach bywałam już od jakiegoś czasu. 

Jest ci czasami ciężko rozstać się z jakimś materiałem, który ma dla ciebie sentymentalną wartość? Jak w ogóle podchodzisz do czegoś takiego jak sentyment?

Na początku było mi trochę ciężko, ale później stwierdziłam, że pisząc historię każdej rzeczy na metce lub w opisie zdjęcia, które umieszczam w mediach społecznościowych, będę przekazywała ten sentyment dalej ☺ Po za tym, miałam tak dużo tych sentymentalnych materiałów (przez, to, że były znalezione na strychu bądź u babć) że, bez uwolnienia się od tego, nie mogłabym się pozbyć żadnego mojego wytworu. 

Czym się kierujesz przy szukaniu materiałów w second-handach czy babcinych szafach? 

Kieruję się przede wszystkim ich jakością. Nie lubię szyć z cienkich, ciągnących się materiałów – jest to bardzo frustrujące. Po za tym, szukam takich tkanin, które będą służyły jakiś czas. Cienkie „wierzchy” torebek, nerek czy opakowań na tytoń szybko się niszczą i nie nadają się do użytku, a nie o to mi chodzi w rzeczach, które wytwarzam. Jeszcze jedną rzeczą, którą się kieruje jest kształt tkaniny. Ze spodni, czy marynarki, ciężko wyciąć wiele rzeczy – przy konkretnych, nieregularnych kształtach, które wycinam zostaje dużo ścinek, jeżeli materiał nie był symetryczny - a nie lubię mieć ich dużo ☺

Ostatnio namiętnie poszukuję fartuchów roboczych, są one zrobione z grubej, solidnej bawełny. 

Jak szeroko praktykujesz wtórne użytkowanie przedmiotów w swoim codziennym życiu? Jeśli dobrze pamiętam to twoja pracownia jest złożona z drewna z drugiej ręki.

Nie lubię wytwarzać śmieci – to po pierwsze i staram się tego po prostu nie robić. Z opowieści i praktyk moich babci nauczyłam się, że wiele produktów czy opakowań można użyć ponownie, a nie od razu się ich pozbywać. Moja pracownia jest zrobiona ze śmieci – to prawda. Lubię szukać rzeczy na śmietnikach, czy innych garażach, które można wykorzystać ponownie, zajmuje to sporą część mojej głowy. Późniejsze wykorzystanie ich i przetworzenie na to, czego akurat potrzebuję, daje mi ogromną satysfakcję. Podobnie, jak z szyciem. Nie lubię również, jak rzeczy się psują i stają się bezużyteczne, więc naprawiam wszelkie usterki w elementach, które szyję. 

 

Patrząc na twoje prace, kolor jest centralnym elementem. Jaką rolę odgrywa w twoim życiu/stylu ubierania się?

Kolor jest dla mnie ważny – uważam, że daje ogromne pole do ekspresji siebie i swojego humoru w życiu codziennym. Po za tym uświadomiłam sobie kiedyś, podczas rozmowy o pracę, że w dobieraniu kolorystycznym jestem dobra – sprawia mi to łatwość, a momentami czuję, jak by to była moja silna, budująca mnie cecha. Kolory nie pojawiły się też niedawno. Na zdjęciach z dzieciństwa zawsze miałam na sobie jakieś szalone połączenia – moja mama uważa, że moim autorskim połączeniem jest różowy, zielony i pomarańczowy w jednym. Mówiła też, że odkąd miałam 5 lat ubierałam się sama i wybór kolorystyczny był pozostawiony tylko mi – tak mocno byłam do tego przekonana. 

Dodatkowo, czasem przez to, jak ubiorę się zaspana rano, jestem w stanie odczytać swój humor. Dużo czarnego, czy szarego, zapala choć na moment lampkę, że może coś mnie nurtuje (haha). Momentami swój ubiór, traktuję jak papierek lakmusowy swojego humoru. Po za tym lubię rozweselać kolorami przestrzeń – dlatego też robię takie rzeczy, które będą wyraziste, nawet jeśli są założone na czarne ubrania. 

Masz jakiś projekt marzeń, którego jeszcze nie rozkminiłaś lub nie miałaś czasu by to zrobić?

Marzy mi się uszycie ładnego polaru i docenienie tego dziwnego materiału. Dodatkowo mam troszkę cordury i chcę uszyć kilka toreb na dwu-trzy dniowe wypady. Torbę, która będzie wygodna i jednocześnie nie będzie przemakała od położenia jej na mokrej posadce. Mam jeszcze kilka w zanadrzu, ale mam plan wypuścić je na wiosnę, więc na razie trzymam w tajemnicy. ☺

Ostatnie pytanie - masz jakieś sposoby na radzenie sobie z polską ciemną zimą?

Spotykam się z ziomalami i ziomalkami, staram się przeznaczyć ten czas na odpoczynek, robienie rzeczy, na które latem nie ma czasu. Do tego pozwalam sobie troszkę zwolnić. Jest to dla mnie czas częstszej samotności, niż latem, ale całkiem to lubię. Chodzę sobie do pracowni, wtedy kiedy mam czas i myślę o tym, co będzie miłe do noszenia na wiosnę, kiedy już zdejmiemy te wszystkie docieplacze.